czwartek, 20 września 2012

Chapter 02


and I couldn't stop crying...       
               
                Zasnął na krześle obok jego łóżka. Już trzecią noc spędził właśnie tam.
                Praktycznie nie wychodził stamtąd. Jedyną trasą, którą pokonywał była ta ze szpitalnego bufetu do pokoju jego ukochanego.
                Jeszcze łazienka. Co jakiś czas musiał załatwiać potrzeby filozoficzne.
                Rano, włosy umył pod kranem. Przy użyciu mydła.
                Wyglądał jak wrak człowieka.
                To się nie liczyło.
                Zasiadł ponownie przy jego boku. Wziął do ręki miskę ze szpitalną owsianką, którą dobroduszna salowa postanowiła mu podarować. Zanurzył łyżkę w białawej breji, która, o dziwo, pachniała przyzwoicie.
                Teraz był spokojny.
                Czasem, w napadach bezsilnej wściekłości, rzewnie płakał, szarpiąc jednocześnie kołdrę przyjaciela. Błagał, by ten obudził się, by na niego spojrzał.
                Kopał i uderzał pięściami w różne przedmioty.
                Raz wyszedł na dwór, by przewietrzyć mózg, ale w połowie korytarza opamiętał się i zawrócił.
                Bał się, że gdy Niall się obudzi, jego nie będzie przy jego boku.
                To się nie mogło zdarzyć.
                Więc skupiał się na błahych czynnościach.
                I mówił do niego. To go uspokajało.
- Całkiem niezła ta owsianka, wiesz? Jeśli na nią nie patrzysz, to da się zjeść.
                Albo:
- Czemu to robisz? - zapytał szorstko - Co ona ci zrobiła?
                Gdzieś daleko, słońce wstało. Wypłynęło przez horyzont. Poczuł uderzenie gorąca w gardle, jakby w środku niego zapadła ciemność.
                To trzeci dzień. Nie obudził się trzeci dzień.
                Rozpłakał się. Płakał nad sobą, nad Niall'em. Nie wiedział czemu. Pracował w hospicjum. Ludzie nieraz umierali na jego oczach. A teraz czuł się tak, jakby na nowo musiał uporać się ze śmiercią matki.
                I to było nie do zniesienia.
                Nawet wspomnienie o zmarłej mamie nie rozproszyło ponurych myśli. Stało się tylko jeszcze jednym źródłem koszmarnego bólu.
                Jeżeli blondyn umrze, on się zabije.
                Bezapelacyjnie.
                Oczekiwanie miało posmak strachu.
                Zjadł śniadanie do końca, a miseczkę odłożył na parapet.
- Najadłem się - mruknął.
                Odgarnął włosy z czoła chłopaka. Jeszcze raz, kolejny raz przyjrzał się jego obliczu. Nachylił się i delikatnie pocałował go w czubek nosa.
                Mógł go swobodnie dotykać.
                Chociaż tyle.
                 Mimo że on nie oddawał jego czułości.
                Nieruchome palce chłopaka splótł ze swoimi. Spuścił wzrok i wyobraził sobie, że to dzieje się w zupełnie innej rzeczywistości.
                Siedzieli na trawie. Pod jabłonią, spożywając zerwane przed momentem dorodne owoce. Nieśmiało dotknął dłoni chłopaka i wstrzymał oddech, oczekując reakcji.
                Popatrzył nań zdziwiony. Przez moment utonął w bezbrzeżnych błękitach, niczym ocean. Niall uśmiechnął się.
                Powoli.
                By następnie centymetry przestały ich dzielić, a słodycz ust połączyła się.
                Westchnął przeciągle.
                Znów byli w szpitalu. W zimnej sali.
                Otoczeni niepewnością, smutkiem, żalem.
                O tym wolał nie myśleć.
                Podniósł wzrok i dokonał zadziwiającego odkrycia.
                Serce rozszarpało mu pierś, zabrakło tchu. Dłońmi kurczowo złapał się krzesła.
                Był. Przytomny.
                Niall spojrzał na niego. W jego oczach błysnęło zaskoczenie.

... something was missing!


________________________________
Całe to opowiadanie dedykowane jest Souris.
Bo moje życie to totalny rozpierdol, a ona jest tym kleistym czymś, które trzyma je razem.

9 komentarzy:

  1. Jestem 'kleistym czymś' i za to cię kocham. Kurde, może i nie piszesz długich rozdziałów, ale moje serducho tonie w żalu, bo ta historia jest krótka i smutna. A to dość dołujące. Zayn jako zadurzony w Niallu zdecydowanie mi odpowiada (chociaż to przewrotna wersja mojego Zialla, huh). Piszesz tak delikatnie, a jednocześnie tak dokująco, że mam ochotę płakać. Wspomniałam, ze cię kocham? I z niecierpliwością będę oczekiwać trójki... Ach i Berni? Wiesz co? 'Sourni is real' <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest piękne, a do tego ta muzyka, popłakałam się -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Umm,smutne. A dodatku jak mi tu muzyka grała w tle,to ten nastrój się spotęgował.
    To dobrze,że się obudził. Myślałam,że zrobisz tak,że zapadnie w śpiączkę, ale się myliłam :)
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie masz pojęcia, jak szybko z nastroju wspaniałego LWWY przerzuciłam się na TAT i teraz jest mi tak smutno. Znaczy z jednej strony smutno, a z drugiej właśnie nie bardzo, zważając na końcówkę rozdziału. Właściwie to są tutaj dopiero dwa rozdziały, a ja już szczerze się zainteresowałam tym opowiadaniem. Jesteś wspaniała i dodawaj szybko kolejny! x

    OdpowiedzUsuń
  5. ja niestety muzyczki włączyc sobie do czytania rozdziału nie mogłam bo czytałam na polskim, popijając przy tym gorącą czekoladę ^^ Byłam bliska płaczu, dobrze, że nauczycielka wcale nie zwracała na mnie uwagi. XD
    I w tym momencie nie wiem co napisac dalej. Kompletna pustka, dlatego przepraszam cię, że komentarz jest taki króciutki.
    Wiedz, że te dwa rozdziały, które przeczytałam, były piękne. Dosyc tajemnicze, ale niezwykłe. W dodatku twój talent pisarski, coś pięknego <3
    Kocham ciebie, kocham twoje opowiadania, kocham dosłownie wszystko, co napiszesz <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze... Wiesz czego nienawidze? Bezsilności. Bezsilności kiedy nie potrafię zrobić czegoś co bardzo bym chciała, a chciałabym w jakiś normalny sposób wyrazić swoją opinię o rozdziale, ale... Ale nie potrafię. Pomiędzy każdą linijką tekstu jest taka jakby przerwa, która sprawia, że całość robi się jeszcze bardziej tajemnicza, uczuciowa, przepełniona miłością. Miłością Zayn'a do Niall'a oraz miłością mnie do ciebie. Chociaż nie wiem kompletnie kim jesteś to cię kocham, taka to jestem naiwna osóbka...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem nieoczytana, więc brakuje mi słów. Kocham to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow...nie wiem co powiedzieć...wow...to znaczy ten blog jest niesamowity.Wow.Masz talent.I to wielki.Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć...to było wspaniałe, ten rozdział był wspaniały. Czekam z niecierpiwością na następny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń